środa, 15 czerwca 2016

Rozdział I "Nie chcę pamiętać"

3 lata wcześniej      

           Obudziłam się leżąc samotnie na twardym i wąskim łóżku, przypominającym te stare szpitalne prycze na skrzypiących kółkach. Z tym że z pewnością nie znajdowałam się w szpitalnym, przesiąkniętym chorobami i środkami dezynfekującymi klaustrofobicznym pomieszczeniu. Leżałam na środku ciemnego pokoju, w którym jedynym co byłam w stanie dostrzec było zakryte grubą zasłoną okno. Poruszyłam ręką z zamiarem podparcia się na niej i podniesienia z łóżka. Jednak towarzyszący przy tym ból zatrzymał mnie w miejscu. Jak ja się tu znalazłam? I dlaczego, do cholery, boli mnie całe ciało, jakby potrąciło mnie dziesięć ciężarówek?
         Wytężyłam wzrok i starałam się dostrzec w tej ciemności coś więcej. Widziałam tylko nieregularne kształty, jeden z nich przypominał komodę, inny bujany fotel. Po paru chwilach skupienia wzroku byłam w stanie już stwierdzić, że znajduję się w czyimś pokoju gościnnym. Nie rozpoznałam tego miejsca, te pomieszczenie nie przypominało żadnego znanego mi pokoju. I to mnie cholernie przeraziło. Usłyszałam dochodzące zza drzwi skrzypienie starej, drewnianej podłogi, a później przytłumioną rozmowę dwojga ludzi. Poczułam, jak ogarnia mnie stres i strach przed tym, co może mnie spotkać. Po chwili drzwi się otworzyły, a do mojego nosa dotarła woń przyjemnie pachnącej potrawy. Czy to.. rosół?
          Zamknęłam oczy i starałam się uspokoić oddech. Ból prawdopodobnie złamanej nogi uniemożliwił mi ucieczkę, więc jedyne, co w tej chwili mogę zrobić to udawać, że dalej śpię.
Lekko i mam nadzieję niewidocznie zmarszczyłam brwi, gdy tuż nad moją twarzą nagle rozbłysła żarówka. Mimo zamkniętych oczu jej mocne światło mnie poraziło.
    - Zgaś to, George. Nie chcę, aby poczuła się jak na sali operacyjnej- usłyszałam delikatny szept kobiety. Po chwili oślepiające światło zgasło.
    - Niepotrzebnie kolejny raz podgrzewałaś żarcie, ciągle śpi- odpowiedział jej niski, ochrypły głos mężczyzny.
    - Pomyślałam, że ciepły posiłek poprawi jej nastrój.
Powiedziała to tak, jakby rosół miał roztaczać aurę szczęścia, tłumiąc ból i strach. Myślę, że jedyne co mogłoby mi poprawić nastrój to butelka czerwonego wina, zaaplikowana dożylnie, aby szybciej zadziałało.
     - Dlaczego ona się nie budzi? Minęły już dwa dni, zaczynam się martwić o to, czy dobrze zrobiliśmy przywożąc ją do domu. Powinniśmy podrzucić ją do szpitala i zwiać, myślę, że nikt by nas nie zauważył. Może teraz jej szukają? Co jak lada moment wpadnie tu policja?
     - Sue, proszę, nie gadaj tyle. Wiesz, że znam się na tym, nie raz zszywałem ludziom rany i nastawiałem kości. Wyjdzie z tego.
     - A jak pójdzie na policję i powie o nas? Znów pójdziesz do...
Syk mężczyzny przerwał jej w pół zdania. Znów pójdzie gdzie? Strzelam, że do więzienia. Tylko ktoś z kryminalną przeszłością wpadłby na pomysł, aby nie zawozić poturbowanej, pewnie ledwo żywej dziewczyny do szpitala.
           Poczułam, jak ktoś delikatnie odsuwa z mojej nogi cienką narzutę, którą byłam szczelnie przykryta. Drgnęłam gwałtownie, gdy dłoń, prawdopodobnie mężczyzny, dotknęła mojej łydki. Nie uszło to jego uwadze, więc nie było już sensu udawać, że śpię. Odsunęłam spod jego ręki nogę i syknęłam, żeby mnie zostawił. Widząc, że nie śpię, kobieta pośpiesznie doskoczyła do mojej pryczy i niepewnym, ciągle cichym głosem zaczęła mnie wypytywać, czy dobrze się czuję.
A jak ma się czuć ktoś, kto obudził się cały obolały, w obcym mieszkaniu z nieznajomymi, którzy prawdopodobnie są sprawcami jego cierpienia?
     - Jestem Sue, nie musisz się nas bać, nie zrobimy ci krzywdy. Boli cię coś? Masz mdłości?
Spojrzałam na nią, faktycznie nie wyglądała na kogoś, kogo trzeba się bać. Sporo niska ode mnie, a ja do wysokich nie należę, z pyzatą i piegowatą twarzą. Krótkie, brązowe loki miała niezbyt starannie związane w kitkę. Z jej brązowych oczu można było wyczytać przejęcie i przerażenie.
     - Pamiętasz, jak się tu znalazłaś? - zapytał mnie średniego wzrostu mężczyzna, z krótko przystrzyżonymi włosami. Jego czoło zdobiły podłużne zmarszczki, a oczy miał tak zmrużone, że ledwo można było je zobaczyć.
Pokręciłam niepewnie głową. Pamiętam niewiele, jedynie przebłyski zdarzeń, z których i tak nie jestem w stanie się czegoś dowiedzieć. Przypomniałam sobie jak ktoś kładł mnie na tylne siedzenie samochodu, a ktoś inny wołał przeraźliwie: i co my teraz zrobimy? Pamiętam pisk hamującego auta i ciągłe zawodzenie (mój Boże, co my teraz zrobimy?), prawdopodobnie Sue. I to tyle.
     - Nie wiem, co się stało. Co ze mną zrobiliście? - zapytałam, wypowiadając te słowa z trudnością, czując przy tym ból w klatce piersiowej.
Zauważyłam, jak Sue i George spojrzeli na siebie niepewnie. Mężczyzna kiwnął do niej porozumiewawczo i podszedł do mojego łóżka, przysiadając na jego skraju. Nie spodobało mi się to, że obcy facet siada tak blisko mnie. Jednak zanim zdążyłam zwrócić mu uwagę, zaczął odpowiadać na wszystkie dręczące mnie pytania.
     - Wracaliśmy siedemdziesiątką czwórką do domu, gdy wyskoczyłaś nam wprost przed maskę. Cudem udało mi się wyhamować, ale i tak uderzyłem w twój bok. Masz szczęście, że jechałem wolno, bo inaczej prawdopodobnie nie dałoby się ciebie poskładać.
George złapał się z kark, masując go nerwowo. Domyśliłam się, że ma mi coś jeszcze do powiedzenia, więc cierpliwie czekałam.
    - Pewnie zastanawiasz się, dlaczego nie jesteś teraz w szpitalu, tylko w naszym salonie.
    - George jest pielęgniarzem. Wiedział co robić- wtrąciła się Sue- może chcesz rosołu? Wierz mi, dobrze ci zrobi.
Mimo bolesnego skurczu żołądka, nie mam ochoty na jedzenie. Nadal jestem przerażona i zdezorientowana. Ale pomyślałam, że lepiej będzie, gdy nie będę się stawiać i ze spokojem ich wysłucham. Z gipsem na nodze daleko nie ucieknę, więc nie ma sensu próbować.
Wzięłam do ust pierwszą łyżkę rosołu i muszę powiedzieć, że okazał się przyjemny w smaku. Nagle okazało się, że naprawdę jestem głodna i szybko opróżniłam niedużą miskę, którą podała mi Sue.
    - Masz złamaną nogę i dwa żebra, musiałem też usztywnić rękę, bo masz nieźle stłuczoną. Zszyłem co trzeba, więc będziesz żyć - zażartował George, ale po chwili spoważniał. Pewnie dlatego, że zauważył, że ten niby żart w cale nie jest śmieszny i nadal za bardzo nie wiem co się ze mną stało.            Nie wiem, czy mogę im we wszystko wierzyć. Po pierwsze ich nie znam i przede wszystkim to oni są winni tego, jak się czuję. Uniosłam boleśnie rękę, aby zgarnąć przyklejone do twarzy lepkie od potu i krwi włosy. Poczułam pod dłonią opatrunek obejmujący mój cały lewy policzek. Nie wiem, czemu wcześniej go nie zauważyłam. Chciałam go zdjąć, aby sprawdzić, co pod nim zobaczę.
    - To nie najlepszy pomysł, rana jest jeszcze świeża, szwy są bardzo widoczne- przeszkodził mi George.
    - Daj mi te cholerne lustro - krzyknęłam, bo byłam już prawie pewna, co w nim zobaczę.
Sue zdjęła ze ściany małe, ułamane w połowie lusterko i niepewnie je podała.
           Osoba w lustrze nie wyglądała jak ja. Czarne strąki przylegające do twarzy wyglądają, jakbym moczyła je w smole. Moje oczy są podkrążone i zaczerwienione, a skóra trupio blada, w dodatku pokryta żółto zielonymi siniakami.Wyglądam jak siedem nieszczęść.                                                  
Powolnym ruchem ściągnęłam opatrunek z twarzy i moim oczom ukazała się podłużna, wąska blizna, która ciągnęła się przez prawie cały policzek. Z każdą następną chwilą wpatrywania się w tą szpetną, zaczerwienioną szramę, bolesne wspomnienia wracały do mojej głowy. Cała groza sobotniego wieczoru. Wiem już, dlaczego uciekałam. Wiem, dlaczego wbiegłam pod ich samochód mimo to, że go doskonale widziałam. Wiem, że rana na mojej twarzy nie jest spowodowana wypadkiem. Ona była już tam wcześniej.
           Tak szybko jak sobie przypomniałam, chciałam o wszystkim zapomnieć.


______

Zapraszam też na Wattpad

2 komentarze:

  1. Zapowiada się na ciekawą historię. Podoba mi się końcówka, a szczególnie ostatnie zdanie ;) Zachęca do tego, żeby czytać dalej, więc tak też zrobię, ale najpierw muszę się doczepić do czasów w tekście, bo używasz raz przeszłego, a raz teraźniejszego, co jest niepoprawne, więc postaraj się to zmienić :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Osobiście zrezygnowałabym ze środkowania tekstu, a przeszłabym na justowanie.
    Pamiętaj o prawidłowych cudzysłowach, które można znaleźć na wikipedii albo wpissać poprzez klawiaturę numerologiczną [alt+0132 „ alt+0148 ”] i tak samo jest jeżeli chodzi o półpauzy [alt+0150] bądź pauzy [alt+0151].

    Co do tekstu – opisy strasznie wciągają. Cieszę się, że postanowiłaś od razu opisać wygląd bohaterów. Dziwi mnie tylko stwierdzenie bohaterki „Osoba w lustrze nie wyglądała jak ja”. A na początku miałam wrażenie, że bohaterka ma amnezję, mam rację?
    Fabuła ciekawa, aż jestem ciekawa, co się będzie działo dalej :)
    Pozdrawiam!


    ps: Wattpad mi nie działa.

    OdpowiedzUsuń